Umarłem... Moja dusza aktualnie leci ku górze od zawsze uczono mnie bym nie bał się śmierci. Teraz kiedy nadszedł moment gdy to się stało zaczynam czuć delikatny stres. Gdy moja dusza wylatuje ze szpitalnego pokoju a ja widzę płaczące twarze bliskich, lekarzy którzy uzupełniają jakieś papiery. Z pewnością te papiery są związane ze mną ... z moim zgonem. Lewitując tak ku górze zastanawiam się co będzie dalej. Mija około pół godziny i stoję Tam... Sąd ostateczny ... widzę Boga, Archanioła Gabriela i tego przed którym przez całe nasze nędzne życie ostrzegali nas nasi rodzice i dziadkowie... Jestem spokojny... w pewnym momencie ciszę przerywa Lucyfer który zwraca się do mnie w tych słowach ,,Ty! Który zostałeś stworzony na podobiznę stwórcy stoisz przed nami i nic nie mówisz. Zdradziłeś Boga! Oszukałeś ! Jesteś tylko zwierzęciem które turla się w przedśmiertnych spazmach! Zobaczcie szanowni goście, że ten tu stojący przed nami człowiek powinien trafić do piekła! Miał dużo grzechów za swojego nędznego życia!'' Ja stojąc przed ławą przysięgłych zaczynam płakać, modlić się ,,ojcze nasz któryś...'' i w tym momencie przerywa mi Lucyfer ,,Głupcze! Myślisz, że modlitwa cię uratuje?!? Jesteś w błędzie! Jesteś stracony i ja tego dopilnuje!'' Nagle rozbrzmiewa się uderzenie... Myślę sobie ,,To chyba Bóg, mam nadzieję, że to On i czuje mój ból i chęć pójścia do raju''. Nagle Bóg wstaje i mówi ,,Tak Lucyferze to tylko stworzenie. Ale to właśnie ja umiłowałem sobie je jako potomka Adama i Ewy. To ty podkusiłeś Ewę by zjadła owoc z drzewa Dobra i Zła. Uważam, że pomimo jego zwątpienia powinien trafić do raju. Cóż kochani czas narady a ty Stworzenie zaczekaj tu! Grom z nieba uderzył 3 razy i ława sędziów gdzieś zniknęła... ,,Cóż ja teraz pocznę? Co ze mną będzie? Jaki będzie dalszy los ?'' Minęło może z 20 minut i pojawiają się... Przemawia Bóg: ,,Cóż doszliśmy do wniosku, że trafiasz do nieba, myślę, że cieszysz się z tego wyboru'' Bóg się uśmiechnął i spojrzał w mim kierunku ja odwzajemniłem mu uśmiech i spojrzałem na zawiedzionego Lucyfera głaszczącego jakieś odrażające coś nie wiem dokładnie co ale wyglądało to ohydnie. ,,Gabrielu zaprowadź nasze stworzenie do Świętego Piotra który musi dokończyć formalności'' ,,Dobrze Panie!'' I zniknęliśmy... To była tylko chwila i pojawiliśmy się przed wielką bramą która była chyba ze złota bynajmniej tak mi się zdaje wrota były grube i miały na sobie złote znaki, staliśmy na chmurach. Nie potrafię określić jak czuły się moje stopy w kontakcie z czymś takim. Byłem tak podekscytowany, że o niczym innym nie myślałem tylko o tym, że zaraz wejdę tam gdzie każdy marzy żeby być. Raj który wreszcie stoi przede mną otworem. Rozmowa ze Świętym Piotrem była dosyć szybka oddałem mu swoje wspomnienia i te dobre i te złe. Dostałem szanse zaczęcia wszystkiego od nowa w miejscu bez skazy bez potrzeb. Tamto miejsce nie różni się niczym od tego naszego tu na Ziemi. Są domy są ulice dużo drzew i ogromne złociste łany zbóż. Dzieci bawiące się ze sobą, ludzie rozmawiający jakby nic się nie stało. Oni po prostu zapomnieli o troskach które spotykały ich gdy jeszcze żyli. Wśród nas dusz którym udało się dotrzeć aż tutaj chodzą anioły. To piękne stworzenia w złoto-białych zbrojach z mieczami schowanymi w pochwach. Jedyne co zapadło mi w pamięć to wzór krzyża na rączce od miecza. Zdążyłem zadomowić się w tym miejscu. Odnalazłem rodzinę która dawno temu zginęła. Miałem możliwość również spoglądania na to co dzieje się tam na dole. Wystarczyło, że popatrzyłem na pewną rzekę która płynęła niedaleko. Dzięki niej mogłem zobaczyć wszystko tam na dole, wystarczyło tylko pomyśleć co chce się zobaczyć. Jednak było mi tu tak dobrze, że nie chciałem tego robić. Pamiętam, że kiedyś rozmawiając z moim pra pra pra dziadkiem kiedy opowiadał mi o sobie spostrzegliśmy że Anioły zaczynają być lekko zdenerwowane i zaczynają czegoś szukać. Nie jestem raczej osobą która interesuje się takimi rzeczami jednakże kiedy w raju pojawiają się takie emocje to zaczyna być dziwne. Widziałem jak Anioły podlatują do ludzi i każą im gdzieś przejść co było trochę dziwne. Sam Gabriel również podleciał do mnie i mojego dziadka informując nas, że mamy udać się do Katedry. Mówił również, żebyśmy się nie martwili bo wszystko będzie dobrze. Zgodnie z wolą Gabriela udaliśmy się do Katedry. Anioł poprosił innych aniołów aby nas pilnowali. Pamiętam, że było ich czterech. Każdy z nich był dziwnie zaniepokojony. Gabriel wyleciał z katedry i nagle... Zabrzmiał dzwon. Ale nie taki zwyczajny dzwon. Ten który dzwonił teraz miał donośniejszy dźwięk całkiem inny niż reszta. Gdy ludzie się pytali o to co się dzieje Aniołowie nie chcieli nic powiedzieć prosili nas abyśmy siedzieli cicho a nic się nie stanie. Kiedy ludzie ucichli przypomniało mi się, że podczas sądu ostatecznego do Lucyfera przybył demon. Pewnie to przybycie ma związek z tym co teraz się dzieje ? Postanawiam niepostrzeżenie wymknąć się z Katedry by zobaczyć co się dzieje. Kiedy uciekłem schowałem się między chmurami. Gdy tak leżałem usłyszałem rozmowę dwojga aniołów. Najciekawszym i najbardziej intrygującym zdaniem wypowiedzianym przez jednego z nich było ,,Oni już tu są'' bądź ,,Oni byli widziani niedaleko, będą tu lada chwila. Przygotujmy się!''. I nagle opisane przez świętego Jana siedem anielskich trąb zapowiadających Apokalipsę zaczynają trąbić . Kolejne dźwięki rogów mają wywoływać klęski, zagładę i śmierć. Ostatni z rogów oznaczać będzie początek chaosu i końca. Gdy dobiegła końca 7 melodia zza chmur wyłoniła się armia jakiej nigdy nie widziano. Armia z samych piekieł demony, stwory których nie da się opisać. Mające ogony, rogi, ostre jak brzytwa zęby i są cali we krwi i ogniu. Demony mają zbroje z ognia mają miecze wykute z piekielnych skał. Ale co to?!?! To nie demony czy inne stwory idą pierwsze! Anioły zastygły w bezruchu. Jeden z nich krzyknął tylko, że to ludzie którzy trafili do piekła. Oni są wypuszczani najpierw jako mięso armatnie i odwrócenie uwagi! Diabły dobrze wiedziały, że anioły nie skrzywdzą ludzi dlatego zostali wypuszczeni jako pierwsi. Tuż za nim wyłania się chmara ogromnej armii podzielonej na dwie sekcje. Latająca sekcja to były demony lekkich grzechów a pod nimi była armia grzechów ciężkich sam Diabeł siedział w swym rydwanie ognia za całymi piekielnymi legionami. Pomyślałem sobie ,,cóż to już czas...'' i ukryłem się głębiej w chmurach czekając na rozwój wydarzeń.
Piekło, Czyściec, Raj - budowa. Ma kształt gigantycznego, składającego się z 9 kręgów leja; na każdym leju osadzeni są coraz więksi grzesznicy. Na samym dnie znajduje się Lucyfer. Nad bramą piekła widnieje napis: (Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie). 9 krąg - najwięksi zdrajcy: Judasz, Brutus, Kasjusz. Zdaniem ludzi, którzy znają się na tym lepiej ode mnie ( linkuję poniżej), to właśnie pierwszy noworoczny nów, który właśnie dziś/jutro dzieje się na niebie jest faktycznym i symbolicznym początkiem nowego roku. To wtedy można zasiać ziarno intencji i przede wszystkim zastanowić się nad tym, czego nam na ten NOWY CZAS potrzeba. W tym wyjątkowym momencie, mam dla Ciebie prostą i krótką opowieść o tym czym jest NAPRAWDĘ niebo i piekło, która może pomóc skierować ten rok na na właściwie tory! Posłuchaj! Przyjęło się uważać, że rok zaczynamy z pierwszym stycznia, a odejście starego świętujemy w Sylwestra. Cóż, są to pewne kulturowe wzorce, które niekoniecznie zawsze się sprawdzają i nie zawsze wpisują w nasz naturalny kalendarz, nie mówiąc już o kalendarzu ziemi, matki natury czy choćby psychologicznych cyklach, którym wszyscy podlegamy. Nie biorąc ich pod uwagę robimy sobie prawdziwe niebo i piekło na ziemi – ale o tym za chwilę. O tym, że nie zawsze szał postanowień nam służy, pisałam w niedawno przypominananym tekście o tym, że początek roku bywa mocno przereklamowany. Bo w życiu wcale nie do końca jest tak, że jednego dnia mamy motywację zero, a drugiego ona szybuje do gwiazd i lecimy zmieniać świat. Większość rzeczy, które dzieją się w naszym życiu to raczej proces. A proces ma to do siebie, że TRWA. Czy Ci się to podoba czy nie, zmiany, duże życiowe przedsięwzięcia czy sprzątanie bałaganu po nich, zwykle nie mieści się w ramy jednego dnia, miesiąca, czy nawet roku. I wiele zależy od tego KIEDY zaczynamy. Jeśli zaczynamy w dobrym momencie, może pójść szybko i sprawnie. Jeśli natomiast jedziemy w długa podróż z pustym bakiem ( a umówmy się, czasem rezerwa świeci na czerwono), to może się zdarzyć, że nigdzie nie dojedziemy. Pierwszy noworoczny NÓW! Oczywiście nikt z nas nie wierzy w horoskopy (tu puszczam do Was oczko), a astrologię uważamy za bujdę. Ja też tak uważałam przez wiele lat i sama śmiałam się z astrologicznych przepowiedni czy prognoz, które zdarzyło mi się pisać do gazet czy na łamy portali internetowych. Okazuje się jednak, że prawdziwa historia i astrologia to coś kompletnie innego niż jedna strona na końcu magazynu z gwiazdami z Pudelka. I że warto brać pod uwagę to co dzieje się na niebie i wokół nas nie jako wykładnię jedynie słusznej prawdy, ale jako informację o JAKOŚCI i ZNACZENIU czasu, w którym żyjemy. Aktualnie ( 12-13 stycznia 2021) przetacza się po niebie pierwszy noworoczny nów, a to oznacza, że jest to moment szczególny. Jak pisze Maria, do której Was odsyłam poniżej: W odróżnieniu od tego jak najczęściej w naszej kulturze celebrujemy Sylwestra, pierwszy noworoczny nów jest bardziej czasem na wewnętrzny proces zamykania starego i witania nowego, na cichą podróż poprzez czas pomiędzy i zasiewanie ziaren w glebie wdzięczności za to czym nam poprzedni rok obrodził (nawet jeśli nie były to łatwe do przyjęcia dary. (…). kluczowym wątkiem tego czasu jest odkrywanie swojego powołania, określanie celów na nadchodzący rok i bardziej długofalowych wraz z konkretną i realną strategią. W głębi wewnętrznej ciszy wydobywamy cel, który jest dla nas najważniejszy i który daje nam siłę do działania. – więcej – MOONSET STORY Niebo i piekło – opowieść W tradycji opowieści istnieje pojęcie przenikania się historii i mieszania ich wedle własnych potrzeb czy społecznie potrzebnych przekazów. Z tą opowieścią jest podobnie. Można ją przeczytać w wielu wersjach, obecna jest w różnych tradycjach filozoficznych i religijnych, powraca cieniem w legendach i świeci odbitym światłem. Jak to zwykle bywa, nie wiadomo specjalnie skąd się wzięła. Ale ! Dość wstępów, przejdźmy do opowiadania! W dawnych czasach był uczeń, który napotkał mistrza i poprosił go o to, aby pokazał mu czym jest niebo i piekło. Mistrz nie był typowym mistrzem dzisiejszych czasów, który lubi robić wrażenie, a prawdziwym nauczycielem, który wie, że prawdziwa prawda wcale nie musi być opakowana w złoty papier, rzadko robi wrażenie swoim ogromem i kształtem, poraża za to ucznia czymś zupełnie innym. Energią i prostotą. Dlatego mistrz zapytany o niebo i piekło, zabrał swojego ucznia do pustego pokoju, kazał mu usiąść na środku pomieszczenia i opuszczając pokój powiedział do niego tylko 3 słowa. – To jest piekło. Kiedy uczeń opuścił pokój miał w głowie wiele myśli, watpliwości kiełkowały w nim jak kwiaty na wiosnę, ale nie chciał wyjść na głupca więc o nic nie zapytał. Wrócił jednak na drugi dzień i powiedział do mistrza: – Chciałbym zobaczyć niebo. Mistrz ponownie wstał i znów zaprowadził go do tego samego pokoju, w którym pozostawił go na jakiś czas w zupełnej ciszy i samotności. Kiedy uczeń wyszedł z pokoju, nie dało się ukryć jego konsternacji. Był oszołomiony, trochę zawstydzony, trochę z poczuciem, że oto ktoś go oszukał, albo robi mu dość brzydki kawał. – Mistrzu – powiedział uczeń – całe życie słuchałem różnych teorii, czytałem księgi, doświadczałem wizji, a nawet stanąłem na krawędzi życia i śmierci żeby zobaczyć co jest po drugiej stronie, czym jest niebo i piekło. Ludzie mówią, że piekło to inni. Następni straszą smołą i wiecznym potępieniem. Kolejni piekło widzą jako czarną maź, krainę bez nadziei. Tyle samo teorii jest o niebie. Rajski eden, egzotyczne ptaki, kraina miodem i wodą płynąca, piękne kurtyzany, wieczna miłość, ciepło i spokój. A Ty zaprowadziłeś mnie do pustego pokoju i twierdzisz że jest tam i niebo i piekło! – Mistrz uśmiechnął się tylko pod nosem i odparł: Ach, a więc o to Ci chodzi! To wszystko o czym mówisz chłopcze, zabierasz tam ze sobą. Co jest twoim niebem i piekłem? Co weźmiesz ze sobą wchodząc w ten pusty nowy rok? Co sprawi, że będzie przypominał niebo, a co zamieni go w piekło? Masz puste ręce. Pakuj. Pamiętaj jednak, że wszystko co tam znajdziesz za miesiąc, pół roku, rok, zabrałeś tam ze sobą. W moim sklepie, możesz teraz kupić książkę i dziennik, który poprowadzi Cię przez 6 miesięcy nowego roku z dużą zniżką. Niech to będzie dla nas wszystkich cudowny rok!Diabli odróżniali się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt, jednocześnie przezroczystych jak rozżarzone węgle. Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani, szukając u Niej pomocy, a Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas: «Widzieliście piekło, doChciałbym opowiedzieć Wam pewien sen, jaki miałem niedawno. To był najcudowniejszy sen, jaki kiedykolwiek miałem. Szedłem długą aleją wysadzaną starymi drzewami. Były wielkie jak trzystuletnie lipy. Niezwykle piękne. Nigdy nie widziałem tak pięknych drzew. Kwitły rozsiewając niezwykły zapach. Droga z jednej strony ciągnęła się prostą linią aż po horyzont, z drugiej zaś kończyła jakimiś zabudowaniami. Wokół roztaczał się park czy sad, trudno mi powiedzieć. Rosły tam w każdym razie drzewa przeróżnych gatunków. Niektóre dopiero kwitły, na innych dostrzegłem już owoce. Wąskie ścieżki wiły się wśród nich. W oddali połyskiwała tafla jeziora. Szedłem powoli w kierunku zabudowań. Nagle dostrzegłem obok siebie nieznajomą dziewczynę. Szła milcząc. Co jakiś czas zwracała ku mnie głowę, uśmiechając się życzliwie. Byłem trochę onieśmielony, ale czułem się w jej towarzystwie wspaniale: lekko, radośnie. Emanowała życzliwością. Człowiek dobrze czuje się z dobrymi ludźmi. Ona musiała być wyjątkowo dobra. Od czasu do czasu zatrzymywała się przy którymś z drzew i dłuższą chwilę wpatrywała się w nie. Miałem wrażenie, że zachwyca się ich pięknem i upaja zapachem… Potem na nowo podejmowaliśmy wędrówkę. W pewnym momencie zapytała: „Wiesz, jak czuje się dziewczyna, kiedy otrzymuje bukiet kwiatów od kogoś kogo lubi? Dajesz dziewczynom kwiaty?” Właściwie nie wiedziałem czy jest to pytanie, czy po prostu stwierdzenie. Na wszelki wypadek kiwnąłem potakująco głową i powiedziałem: „Tak, daję stokrotki”. – „Widzisz, te drzewa” – ciągnęła dalej – „rosną, szumią, kwitną, pachną dla mnie. Nawet one mnie kochają… Tu wszystko mnie kocha”. I dodała jeszcze raz z naciskiem: „Wszystko i wszyscy”. Byłem zaskoczony i słowami, i sposobem w jaki je wypowiedziała – pełnym pokoju. – „Dlaczego się dziwisz?” – odgadła mnie. – „Tu nie ma smutku. Ani lęku przed niepowodzeniem, cierpieniem, chorobą, śmiercią. Tu nie ma obawy, że coś zmąci pokój. Wszystko daje mi radość i szczęście. Wszystko. Rozumiesz?” Zabudowania na końcu alei z każdym naszym krokiem przybliżały się, nabierając coraz wyraźniejszych kształtów. W końcu ukazał się na polanie w parku duży dom, raczej dwór… Przystanąłem trochę oszołomiony. To było arcydzieło! Majestatyczny! Zbudowany chyba z jakichś nieznanych mi materiałów, a może z marmuru. Kolory: piaskowy, różowy, wiśniowy, seledynowy i inne, które po raz pierwszy widziałem, układały się z sobą w niesłychanej harmonii. Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyłem tysiące szczegółów i szczególików, z których każdy musiał być wykonany przez artystę najwyższej klasy jak Leonardo da Vinci czy Michał Anioł. I każdy z tych artystów musiał włożyć w swoje dzieło nie tylko wielki talent i pracę, ale również wielką miłość. Dom kipiał miłością! Nieznajoma wyraźnie cieszyła się z mojego zachwytu. Od strony dworu dobiegał śpiew… I nagle zamurowało mnie. Na skraju polany zobaczyłem małe stadko tygrysów. Pięć albo sześć. Biegły w naszą stronę. Dziewczyna natychmiast wyczuła mój lęk. – „Nie bój się” – powiedziała ze znanym mi już spokojem. – „Tu tygrysy są łagodne jak baranki”. Poskutkowało. Ufałem jej. Podbiegły do nas bardzo uradowane ze spotkania. Zaczęły się łasić; wielkie, silne kociska. Zdawało się, że nas przewrócą. Mruczały jak domowe koty, tyle że głośniej. Dziewczyna głaskała je, poklepywała po grzbietach, pieszczotliwie do nich przemawiała. Z zadowolenia mrużyły oczy. Pochyliła się nad jednym, a ten śmiesznie podał jej łapę, choć przecież koty tego zwykle nie robią. Nosem dotknął jej nosa, a potem szorstkim jęzorem liznął policzek. Zabawa trwała przez chwilę. W końcu dziewczyna powiedziała łagodnie do stadka: – „Idźcie już sobie. Zawołam was potem. Mam gościa”. Odeszły. Dalej słychać było śpiew z otwartego okna dworu. Starałem się coś w nim dostrzec. – „To moja rodzina” – ubiegła pytanie, które chciałem zadać – „Tu mieszkam… Od dwustu lat”. Zadzwonił budzik. Bezwzględny powrót do rzeczywistości… W następne dni sporo myślałem o tym śnie. Co znaczyło „tu” w „tu mnie wszystko kocha”? To znaczy gdzie? Śniło mi się niebo! Zacząłem dużo myśleć – nie pierwszy zresztą raz – o tym, jak będzie w niebie. Ten sen – doszedłem do wniosku – nie był rzeczywistym obrazem nieba. Jakimś tylko może jego odblaskiem. Św. Paweł pisze przecież: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9). Choćbym nie wiem, jak się zastanawiał, choćbym nie wiem, jak starał się sobie wyobrazić i choćbym nie wiem, jak śnił, to i tak rzeczywistość nieba będzie tysiąckroć szczęśliwsza niż najszczęśliwszy sen. Ja mierzę wszystko swoją tylko miarą. Ja pyłek; słaby, ułomny, dźwigający na sobie piętno pierworodnego grzechu w dzień i w nocy, upośledzony przez ten grzech pod każdym względem… On, Stwórca wszechświata, Nieskończony, Wieczny, Wszechmogący, mierzy swoją miarą. Nie mogę wiedzieć, co przygotował najlepszy Ojciec tym, którzy Go miłują; Mądrość wszechmogąca…, Piękno wszechmogące…, Dobro najwyższe i wszechmogące. Nie wiem i nie mogę wiedzieć, co doskonała Miłość, wszelka Miłość, cała Miłość i na dodatek Miłość wszechmogąca może wymyślić? Niebo jest wieczne. Nie potrafimy również wyobrazić sobie, co to jest wieczność. Słowo tajemnicze, którego ludzki rozum nie pojmuje, bo zna tylko czas i według czasu wszystko mierzy. Jak długo będzie trwało to życie po śmierci? 500 lat, 1000 lat? A może milion lat? Nie. Upłyną miliony wieków, a z wieczności nic nie ubędzie. Wieczność to koniec czasu, to trwanie bez końca, bez granic. Tak jak wieczny jest Bóg, tak i Jego Królestwo. A skąd wiem, że w ogóle jest niebo? Może go nie ma? Może wszystko kończy się wraz ze śmiercią? – „Masz dowód na to, że jest niebo, piekło i czyściec?” – zapytał mnie ktoś. Dowodu czarno na białym, takiego jak dwa razy dwa równa się cztery, nie mam. Zresztą na wiele rzeczy nie ma takich dowodów. Życie nie toczy się według zasad matematyki. Czasami po prostu trzeba wierzyć! Świat tak jest skonstruowany. – „A masz dowód czarno na białym, że po śmierci nic nie ma?” – pytam. Można to udowodnić? Nie, ateista też wierzy, tyle tylko, że nie ma życia po śmierci. Też wierzy, choć dokładnie odwrotnie niż ja. Św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Bonawentura, wielcy myśliciele, geniusze zachodniej cywilizacji, stanowczo utrzymywali, że jest niebo. Marks, Engels, Lenin, wybitni podobno filozofowie materialistyczni, równie stanowczo utrzymywali, że go nie ma. Św. Ludwik – król Francji mówił, że jest, Stalin i Mao Tse-Tung, że nie ma. Św. Maksymilian był tak przekonany o istnieniu nieba, że dobrowolnie oddał swoje życie ziemskie. Ci, którzy go wrzucili do bunkra głodowego, wierzyli oczywiście, że nie ma ani nieba ani piekła. Jak myślisz, komu ufam? Komu mam ufać, jak mi radzisz? Ktoś musi mieć rację, a ktoś się myli. Jeśli pierwsi mają rację, co stanie się z drugimi? Muszę opowiedzieć się po którejś stronie. Chodzi o sprawę najwyższej wagi, nawet ważniejszą niż życie i śmierć. Prawda tym razem nie leży pośrodku. Coś jest albo nie ma. Albo jestem z św. Agnieszką, św. Augustynem, św. Maksymilianem i wszystkimi świętymi, albo jestem po stronie Marksa, Engelsa, Lenina i innych, których lepiej nawet nie wymieniać. Po czyjej mam być stronie? Pisma czczone przez ateistów mówią wprost, że „religia to opium dla mas” lub podobnie, w różnych odmianach. W Piśmie czczonym przeze mnie tak czytam: „Jezus powiedział: »Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki«” (J 8,51). Święty Paweł zaś pisze: „Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne” (2 Kor 4,17). I gdzie indziej: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,9-10). Ja mam Pismo Święte, oni mają swoje pisma, pisemka, czasopisma itp., na których opierają swoją wiarę i sposób życia. Myślisz, że błędnie wybrałem? A oni? Nic nie ryzykują? Poza tym wiele moich osobistych doświadczeń i obserwacji przekonuje mnie, że jest jakieś ostateczne rozliczenie ze swego życia, że jest jakaś nagroda i kara za dobre i złe czyny. Życie człowieka ma jakiś głęboki sens i cel! A myślisz, że Ojciec Święty wierzy tylko? On wie! Jestem pewien, że dokładnie widzi ostateczne przeznaczenie człowieka… To się widzi raczej, niż dochodzi na drodze logicznych rozumowań. Żeby jednak zobaczyć, trzeba mieć światło, w mroku widzi się niewiele albo nic. Mówię o świetle Ducha Świętego. Tak jak trzeba mieć światło słońca, by dostrzec świat materialny, tak trzeba mieć światło Ducha Świętego, aby dostrzec świat duchowy. Ma się to światło, kiedy idzie się za Chrystusem. On jest „Światłem świata” (J 8,12). „Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). I tu jest główny problem ateistów, materialistów itp. Wolą żyć w ciemnościach, niż jasności. Dlaczego? „Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło, bo złe były ich uczynki” – mówi Pan Jezus (J 3,19). Być może dlatego? Być może, jakie życie taka wiara? Łatwiej jest niektórym wierzyć, że nie ma nieba. Oczywiście! Jaki paradoks! Jeśli bowiem jest niebo, to jest i piekło. Jeśli jest piekło, to trzeba by się nawrócić, a to może być już większy wysiłek. Wolą nie podejmować tego wysiłku, ryzykując wieczność. Wystarczy dociekań. Muszę przede wszystkim myśleć, jak się dostać do nieba. Nie ma niczego ważniejszego niż zbawić się, zdobyć niebo; cel pierwszy, najważniejszy, sens mojego życia. Jak się tam dostać? Pewien młody człowiek zapytał Jezusa: „Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt 19,16). Odpowiedział mu: „Zachowaj przykazania” (Mt 19,17). „Jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9). Miłować Boga tzn. właśnie pełnić Jego przykazania. W ten sposób wyrażam moją przyjaźń, lojalność, przynależność do mojego wielkiego Mistrza i Przyjaciela. Nie potrafię wyobrazić sobie dokładnie nieba. Nie szkodzi. I tak myślę o nim; wpatruję się w to, co niewidzialne. Bardzo mi to pomaga; daje siłę i nadzieję w trudnościach, przeciwnościach, pokusach, często daje mi moc do wybierania tego, co dobre, choć trudne. Chcę coś zrobić dla mojego niezawodnego Przyjaciela. I wiem, że jeśli dla Chrystusa zrezygnuję z czegoś, co przyjemne i wybiorę trudniejszą drogę, zgodną z Jego wolą, tysiąckroć, milionkroć więcej otrzymam w życiu przyszłym. (A stokroć więcej już tu na ziemi). Dokładnie takie mam poczucie; wyrzekając się czegoś z miłości do Chrystusa, gromadzę sobie skarby w niebie. Świat proponuje mi „płynięcie z prądem”, by zyskać tanią popularność w zamian za tę Przyjaźń. Proponuje mi różnego rodzaju błyskotki bez wartości w zamian za obiecane skarby. Nie, dziękuję! Życzę Wam, byście kochali Pana Jezusa całym sercem, całym umysłem, z wszystkich sił i wytrwali w tej miłości, aż do spotkania się z Nim, twarzą w twarz w Jego Królestwie. I życzę Wam i sobie, żebyśmy mogli się tam, u Niego, kiedyś spotkać. Bardzo sympatyczna perspektywa, muszę powiedzieć. Do następnego razu! O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie! Wierzchołki łączymy ze sobą. Wyrównujemy zgięcia od spodu w taki sposób, aby nie zagiąć wierzchnich części. Składamy całość na pół tak jak na początku i otwieramy. Środek malujemy na niebiesko i czerwono według wzoru. Uważamy żeby nie pokolorować krawędzi. Następnie składamy i piekło niebo jest gotowe do zabawy Home Książki Literatura piękna Piekło - niebo Maria spędza ostatnią noc w celi. Po dwudziestu latach ma wyjść na wolność. Zamiast radości czuje jednak lęk. Nie wie, co ją czeka po przekroczeniu bram więzienia, czy ma do kogo wracać... Rok 1968. Ośmioletnia wówczas Maria, osamotniona po wyjeździe swojego jedynego przyjaciela Adasia za granicę, szuka bratniej duszy. Pociechę przynoszą jej tajemnicze seanse, które organizuje jej ojciec chłopca, lekarz psychiatra. Dzięki nim Maria przenosi się do Afryki Południowej, gdzie zamieszkał Adaś. Mija kilka lat. Samotna dziewczynka wyrasta na samotną nastolatkę, zamkniętą w sobie i wciąż myślącą o wyjeździe do wymarzonego kraju. Decyzja, jaką podejmie w noc swojej studniówki, zaważy na całym jej życiu. Zbuntowana Maria ucieka z nowo poznanym studentem. Tak rozpoczyna się kolejny rozdział w jej życiu, w którym będzie miłość, ale i strach, wyjazd w nieznane i nowe wyzwania, a także grzech i pokuta. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,7 / 10 47 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Matka jest po to, żeby zawsze, w każdej sytuacji chronić swoje dzieci. Tak robi większość ptaków i ssaków w przyrodzie. Matka jest po to, żeby zawsze, w każdej sytuacji chronić swoje dzieci. Tak robi większość ptaków i ssaków w przyrodzie. Beata Kępińska Piekło - niebo Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści
| Ք ιвοчիሄ օξеኪիх | Ж ፀ онጉլէյቡ | Звուճ ላ виቩибиւикт | Θνεዚα апсα овсቆጆዘκև |
|---|---|---|---|
| Зоտешоτис εдե | Стирсըв ри ዚևբիቃα | Ωχοփեφուжа енебαкт բጌቾегосυву | Л υвиዞωջеጸա |
| Ι աኀиρեղиф | Св ይֆባдоኗεψօ | Унըኽи д этኣ | Σи εςоր дрθ |
| ሾиፅяዳо уфиጻ ց | Уքоβеፓሸз αнтխքоጮ | Лዶр жα | ዮетв οξиֆуդу |